calzedonia sukienka
został zarezerwowany na stroje do tenisa i sportowe dresy. Torby i torebki stały na dwóch długich półkach. Przy drzwiach umieszczono wysokie kryształowe lustro, a we wnetrzu długiej, waskiej szafki kryła sie deska do prasowania. - Cudownie. A gdzie sa d¿insy? Stare swetry? Torebka? Tak... torebka, w której trzymała portfel, ksia¿eczke czekowa, a mo¿e nawet notes z telefonami -wszystko, co było wa¿ne w jej ¿yciu? Przeszukała torebki, torbe sportowa i walizke le¿ace na półkach. Wszystkie były puste. Czyste. Jak wymiecione. - Cholera. - Wrzuciła je z powrotem na półki, potem przeszukała szuflady w komodach i znalazła pare sztywnych d¿insów, za du¿ych o jeden numer i ró¿owy sweter, dosc miekki, by mogła uwierzyc, ¿e nale¿ał do jej ulubionych. masaż leczniczy kręgosłupa A jesli nie nale¿ał? - Nawet o tym nie mysl - mrukneła do siebie ostrzegawczo, wkładajac stare buty do tenisa, które znalazła w jednej z komód. Pomyslała o swojej córce, synu, me¿u i Nicku, człowieku, który był jej kochankiem. 118 Zacisneła usta. Pytania dotyczace jej ¿ycia znowu zaczeły Atrakcje, a bon turystyczny dla dzieci atakowac umysł Marli, powodujac nieunikniony ból głowy. Przeszła z garderoby do sypialni, która wydawała sie taka dziwna i obca. Przystaneła przy biurku i spojrzała na zdjecia ustawione przed lustrem o frezowanych krawedziach. Jedno z nich, oprawione w pozłacana ramke, przykuło jej wzrok. Oto ona, na długo przed wypadkiem. Włosy o ciepłym odcieniu mahoniu lsnia w słoncu, mała, mniej wiecej trzyletnia dziewczynka siedzi na jej biodrze. Za nia rozciaga sie bezmiar oceanu, jak błekitna, wyszywana cekinami materia. Marla stoi boso na wielkim głazie, z głowa odrzucona w tył i zmru¿onymi oczami. Czerwona letnia sukienka powiewa na wietrze wokół jej nóg, ukazujac niemal całe długie, opalone uda, a pulchne raczki Cissy obejmuja ja za szyje. Marla wzieła zdjecie do reki, tak mocno sciskajac ramke, ¿e a¿ zbielały jej kostki. Mysl, na litosc boska, przypomnij sobie cos! To jestes ty i Cissy, a... a ten, kto zrobił to zdjecie, czyj cien jest czesciowo widoczny u twoich stóp, to musi byc Alex! Ale choc tak bardzo tego chciała, nie mogła przypomniec sobie tego dnia, spedzonego z rodzina na pla¿y. Ani ¿adnego innego, jesli chodzi o scisłosc. - Daj sobie troche czasu - powiedziała do siebie, odkładajac zdjecie na miejsce. Omal go nie upusciła, jej palce Mały podatnik VAT - limity na 2022 rok nie odzyskały jeszcze dawnej sprawnosci. Wcia¿ jeszcze czuła sie niezreczna i ocie¿ała. Rozdra¿niona, poszła do pokoju dziecinnego. Jamesa nie było w łó¿eczku, co jej specjalnie nie przestraszyło. Prawdopodobnie niania zabrała go na dół albo Eugenia, „Nana”, jak sama siebie nazywała, teraz własnie nim sie zajmuje... Eugenia zachowuje sie tak, jakby jego narodziny były co najmniej tak wa¿ne, jak Drugie Nadejscie Chrystusa. A mo¿e nawet Pierwsze. Wychodzac z pokoju, usłyszała głosy dobiegajace z dołu, postanowiła jednak skorzystac z faktu, ¿e jest ciagle sama, i