kolory pasujace do rudego
No nie! - Powiedziałeś jej to? - spytał Federico, a gdy Paolo skinął głową, dodał: - I co ona odpowiedziała? R S Chłopczyk zastanowił się. - Nie pamiętani - odparł. - Chyba doszliśmy do fontanny i zapomniałem. Mogę włożyć piżamę w żabki? - Oczywiście. Paolo uśmiechnął się i pognał do pokoju. Federico podniósł z podłogi ręcznik. Chyba upuścił go mimowolnie, kiedy Paolo zaskoczył go swoim pytaniem. Dzięki Bogu, że trzylatek nie umie się na niczym dłużej skoncentrować, za to Pia z pewnością doskonale wszystko zapamiętała. Często zadawane pytania silicolgel Gdy wykąpie chłopców, poprosi sekretarkę, by umówiła kandydatki na nianie. A kiedy spotka Pię, przeprosi ją i spróbuje dowiedzieć się czegoś więcej. Bo jak powiedział Paolo, dzisiejszy dzień koniecznie trzeba będzie powtórzyć. - Przemokłaś do nitki! - zawołała Jennifer na widok wchodzącej Pii. Pia powiesiła mokry płaszcz w łazience i wróciła do pokoju. - Zachwalałam ci uroki plaży - rzekła Jen, zdumionym wzrokiem obrzucając przyjaciółkę - ale nie w taki deszcz! - Nie byliśmy na plaży. Chłopcy chcieli iść do ogrodu, pochlapać się w kałużach. Jennifer odłożyła albumy ze zdjęciami, robiąc miejsce na łóżku, ale Pia pokręciła głową. - Najpierw muszę się przebrać. Dzięki Paolowi jestem kompletnie przemoczona. - Widzisz! - zaśmiała się Jennifer. - Mówiłam ci, że się R S rozerwiesz. Chłopcom na pewno też bardzo się podobało. Federico w życiu by z nimi nie wyszedł na deszcz. - Na widok szerokiego uśmiechu Pii, zdumiała się jeszcze bardziej. - No nie, nie powiesz mi, że Federico z wami poszedł! Nie uwierzę! Jak go namówiłaś? Nie płakał, że zmarnuje sobie kosztowny garnitur? Chyba stał cały czas pod parasolem. - W ogóle nie miał parasola, nie płakał i nie trzeba go było namawiać. W każdym razie ja nie musiałam. Chłopcy poprosili, żeby wyjść do ogrodu, więc wyszedł. - Niesamowite. - Jennifer podłożyła sobie dłonie pod mieszkania na sprzedaż Kołobrzeg plecy i zaczęła masować obolałe mięśnie, wciąż patrząc na Pię. - Wiesz, to bardzo dobrze. Najwyższy czas, aby się trochę otrząsnął i rozluźnił. Od śmierci Lucrezii ani razu nie widziałam, żeby się uśmiechnął. Bardzo się zmienił. Jest zupełnie inny niż wtedy, kiedy go poznałam. Zawsze był uosobieniem elegancji i klasy, ale na gruncie prywatnym był świetnym facetem. Wesoły, ożywiony, dowcipny... - Zamyśliła się. - Pamiętasz, przyjechałam tu na bal dobroczynny, kiedy zbierano środki na nasz obóz w Haffali. Wtedy go poznałam. Jedna z pań obsługujących bal, hrabina,