starak
malec. Jeszcze się nie otrząsnął. Amy uśmiechnęła się łagodnie. - Takie sny to... to coś w rodzaju opowieści. Powstają w twoim umyśle. - Ja ich nie lubię. Teraz śniło mi się, że goni mnie wielki pies. Ślina ciekła mu z pyska. Pokazywał mi zęby. Wielkie zęby. I bardzo ostre. - Malec podniósł szklankę do ust i upił spory łyk mleka. - Wczoraj spotkaliśmy w parku psy - przypomniała mu Amy. - Przestraszyłeś się ich? Benjamin uniósł główkę. Miał białe wąsy od mleka. - Nie. - Otarł rączką górną wargę. - To były małe pieski, szczeniaczki. Biegały za piłką. Fajnie się na nie patrzyło. Amy poklepała chłopca po ramieniu. - To pewnie dlatego w twojej głowie powstał obraz psa. Ale mogło być bardzo wiele powodów, że zrobił się z tego niedobry sen. Kwota wolna od podatku Benjamin poruszył szklanką, niechcący wylewając odrobinę mleka. Nie odrywał oczu od Amy. - Pewnie byłeś bardzo zmęczony, gdy kładłeś się spać -tłumaczyła. - Gdy człowiek jest zdenerwowany albo przybity, też może mieć nocne koszmary. Benjamin zamyślił się. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, wreszcie podniósł głowę, a jego ciemne oczy błyszczały. - Myślałem wczoraj o mamusi - wyznał przez zaciśnięte gardło. Starał się, jak mógł, by się nie rozpłakać. - Tęsknię za mamusią. - Wiem, skarbie. To normalne, że o niej myślisz i za nią tęsknisz. Benjamin pociągnął nosem. - Ona mnie przytulała. I zawsze tak ładnie pachniała. Amy przepełniało gorące współczucie dla tego szkraba. Chłopczyk odwrócił głowę, pewnie zawstydził się swojej słabości. Po chwili znowu popatrzył na Amy. - Mama pozwalała mi siedzieć u siebie na kolanach. Dzisiaj tak sobie myślałem, że... że Bransoletka jak już wróci, to będę sobie tak siedzieć przez całą godzinę. I wcale nie będę się martwić, jeśli Jeremiah zacznie się ze mnie wyśmiewać. Amy dławiło w gardle. Bała się, że silne emocje nie pozwolą jej mówić. - Skarbie, nie jestem wprawdzie twoją mamusią, ale bardzo chętnie cię przytulę, kiedy tylko zechcesz. Możesz też posiedzieć u mnie na kolanach. Oczywiście, to nie będzie to samo...